Bajor w Miączynie

W miniony weekend w Miączynie odbył się doroczny festyn dla mieszkańców i ewentualnych turystów. Główną atrakcją wydarzenia był konkurs jedzenia salcesonu na czas. Zaraz potem zaplanowany był występ śpiewaczy Michała Bajora.

W szranki zawodów stanęło jedenastu śmiałków i dwie śmiałkinie. Zawodnicy zobaczyli przed sobą zdobne tace pełne regionalnego salcesonu, solidnie przyprawionego ruskim kuminem i czarnuszką.

Gdy tylko dźwięk blaszanej trąbki rozpoczął zmagania, lunął rzęsisty deszcz, a niezrażeni tym faktem zawodnicy jęli raźno zajadać cierpki salceson. Miączyńska publiczność pokazała, co znaczy doping i zdrowa rywalizacja - pohukiwania i okrzyki niosły się gromko po błotnistym klepisku, zwanym tu szumnie "ryneczkiem".

W międzyczasie ulewa zelżała, a słońce zaczęło nieśmiało przebijać się przez grubą warstwę ołowianych chmur. Siłą rzeczy atmosfera festynu stała się jeszcze radośniejsza. Dobrej zabawy nie zepsuł nawet incydent, gdy kilkuletni chłopczyk kopnął przechadzającego się po placu koguta. Zwierzęciu na szczęście nic się nie stało, a malec usłyszał od swojego wuja stosowną reprymendę. Być może mężczyzna niepotrzebnie użył takiej ilości wulgaryzmów, ale najważniejsze, by ta lekcja nie poszła w las.

Konkurs wygrał syn wójta i sołtysowej, pan Wiśniewski, który zjadł cały swój przydział salcesonu oraz napoczął tacę wędlin jednej ze śmiałkiń, gdy ta z powodów osobistych musiała wycofać się z rywalizacji. W nagrodę pan Wiśniewski otrzymał z rąk zastępcy leśniczego kubek z napisem "Mistr Jedzenia Salcesonu" (pisownia oryginalna). Nieubłaganie nadszedł czas na występ Michała Bajora.

Kameralna estrada była pieczołowicie przygotowywana już od wtorku, kiedy to sanepid wydał wreszcie zgodę na obecność ludzi i zwierząt na miączyńskim "ryneczku". Michał Bajor pojawił się na scenie w nienagannie skrojonym kubraku i cielistych butach New Balance (Pantone Peach Fuzz), z zaraźliwym uśmiechem na rumianej twarzy. Występ rozpoczął od anegdoty na temat salcesonu, co wywołało salwę śmiechu wciąż licznej, mimo kapryśnej aury, widowni.

Artysta przy akompaniamencie trzyosobowego zespołu wykonał kilka utworów, które zapewne są jego przebojami, chociaż kto wie - może do repertuaru wplótł także i premierowe kompozycje? W finale koncertu niespodziewanie na scenie pojawił się zwycięzca konkursu jedzenia salcesonu, wraz z kolegą. Razem z Michałem Bajorem wykonali piosenkę, która chyba już na dobre stanie się hymnem festynu w Miączynie. Niestety nie udało się wyszazamować jej tytułu.

Publiczność jaszcze chwilę po występie oklaskiwała Michała Bajora i pana Wiśniewskiego, rozkoszując się parnym zachodem słońca, które już dwie godziny temu zniknęło za budynkiem Chem-Polu. To był niezapomniany wieczór w Miączynie i okolicy. Oby więcej takich!

[EC]

PILNE: Otrzymaliśmy właśnie informację, że kogut niestety nie żyje.

Posłuchaj utworu promującego opowiadanie:

MJS "Bajor w Miączynie"


>>> Część druga